Czyli supernowość (przynajmniej dla mnie) na rynku.
Butelkę dostaliśmy w swoje rączki z facebook'owego fanpage'a
Bebe Club'u, często odbywają się tam konkursy z tego co zdążyłam przyuważyć. Więc zapraszam wszystkie mamy które mają chrapkę na małe co nieco dla swoich maluszków :).
No ale wracając do tematu.
Butelka prezentuje się naprawdę elegancko i chyba jest najciekawszą jaką do tej pory spotkałam.
Wszystkie wersje kolorystyczne są ciekawe, my jesteśmy w posiadaniu różowo-białej ze smokiem 0+. Od strony techniczno-praktycznej butelka zasługuje na szóstkę z małym minusikiem.
Zalety:
-pomimo swojego nietypowego kształtu, łatwo się myje,
-dysk uszczelniający zapobiega wylewaniu się mleka,
-dobrze leży w ręce, nawet tej spoconej czy zmarźniętej,
-podgrzewanie mleka następuje po dokręceniu dna i rzeczywiście dzieje się to w 4 minuty,
-smoczek jest przyjazny dla dzidziusia i nawet moja wybredna córa się z nim zaprzyjaźniła.
Wady:
-(a raczej jedna, jedyna mała wada) zatyczka mogłaby się troszeczkę lepiej trzymać - nie mówię, że spada, jednak może tak się zacząć dziać po dłuższym użytkowaniu, przekonamy się o tym za jakiś czas.
Porozmawiajmy o jej cenie.
89,99zł za butelkę + plus 19,99zł za 5 sztuk jednorazowych wkładów.
Cena nie na każdą kieszeń, więc czy warto?
Dla mnie odpowiedź jest jedna: TAK.
Dużo podróżujemy, a ja mogę nakarmić dziecię, bez zatrzymywania się (oczywiście kiedy M kieruje;p), dzięki temu zyskujemy na czasie i nie musimy przez 10 minut słuchać ryku naszego maleństwa za nim dostanie jeść i nie szukamy nerwowo jakiegoś przystępnego parkingu.
Nie jestem też zwolenniczką pokazywania piersi publicznie, a pokoje dla matek nie są specjalnie czyste (zazwyczaj), więc również na zwykłych zakupach butelka sprawdzi się idealnie.
Spacery - tu też nie muszę za wiele się rozpisywać. W taką pogodę, żadna mama nie chce wyciągać piersi na wierzch, a wiadomo jak to jest z niemowlętami, tak naprawdę nie wiadomo kiedy zrobi się głodne.
Fajnym rozwiązaniem jest też dokupienie dna do butelki, wtedy wyciągamy "bolec" na podgrzewacz, zastępujemy go denkiem i z 170 robi się nam 380ml.
Podsumowując, Nasze życie stało się prostsze, wyjścia nie są uzależnione od stanu najedzenia córki i nikogo nie musimy się prosić o łaskawe podgrzanie butli.
Taki macie oto skrót recenzji, a co Wy uważacie, czy jest warta swojej ceny...? A jej wygląd, kusi...?;)
O wszystkich atestach i ekologicznych innowacjach butelki możecie przeczytać również tutaj
>>KliK<<, a tutaj możecie dowiedzieć się gdzie zakupić takową
>>KliK<<
Konkurs odbył się tutaj
>>KliK<< i taki zestaw do Nas przybył:
(Niestety nie mamy zdjęcia z użytkowania, ale gdy tylko będzie, to chętnie się pochwalimy.)
Prawda, że lepiej wygląda na żywo...?
xoxo